piątek, 7 marca 2014

Sto razy przegrać, aby raz wygrać cz1.

CZĘŚĆ 1
'Czasem musisz upaść bardzo nisko, by powstać i osiągnąć wszystko!'

Ten wpis będzie bardzo szczery, sądzę aż za bardzo. Ludzie często pytają mnie: jak Ty to zrobiłaś że się wybiłaś, tyle osiągnęłaś, a masz dopiero 20 lat?! Nie będę ukrywać, że bardzo zawstydzają mnie tego rodzaju pytania, ponieważ nachodzi mnie wtedy myśl: ale cóż ja takiego osiągnęłam? Nie jestem jakąś gwiazdą z czerwonego dywanu, ani 'fejmem' fejsbóka, jutuba czy też innego portalu, dla których jesteśmy osobami rozpoznawalnymi. Więc o co chodzi?
Dostaję masę (ale to naprawdę masę, masę) maili z treścią bardzo zaskakującą mnie: dużo miłości, wsparcia oraz słowa: jesteś moim idolem, jesteś autorytetem, osobą do naśladowania. I wtedy kolejny raz się zastanawiałam: czym ja sobie zasłużyłam aby zostać obdarowana taką dawką wspaniałych słów? 

Pragnęliście abym opisała drogę mojego życia- można powiedzieć 'malutkiego sukcesu' który zdołałam osiągnąć. 

Kto mnie zna, to dokładnie wie jaką byłam osobą. I ciężko było mi wyjść z tej opinii złej dziewczynki. 

Zacznę od tego że gimnazjum byłam chłopczycą, biegałam w dresach, biłam się. Trzymałam z ludźmi którzy tak naprawdę nie powinni być w tym czasie moimi znajomymi. Popalałam papierosy aby pokazać 'jakaż to ja jestem fajna i dorosła' - tak miałam wtedy 14/15 lat... Byłam arogancka, nie posiadałam szacunku dla nauczycieli i starszych osób. Pyskowałam cały czas i uważałam siebie za najmądrzejszą... aż do momentu kiedy zostałam sama. 

Ludzie odeszli ode mnie, nie potrafili utrzymywać kontaktu z TAKĄ osobą - zresztą się nie dziwie, kto by chciał? Byłam totalnie osamotniona, nikt nie chciał ze mną rozmawiać, siedzieć w ławce, być w parze na wycieczkach. Nie miałam do kogo zadzwonić, pogadać ani wyjść i spędzić czas. Bardzo zamknęłam się w sobie, popadałam można powiedzieć w nastoletnią depresję. Chodziłam do psychologa- bo tylko z tą osobą mogłam rozmawiać, żalić się. Uciekałam z domu, bo moje emocje były tak rozchwiane że nikt nie potrafił dogadać się ze mną, A normalna rozmowa z rodzicami, kończyła się kłótnią. Oni chcieli dobrze dla mnie, ja ich nie chciałam słuchać. Nie będę ukrywać że również i z moimi rodzicami chodziłam do Pani Psycholog. To był jedyny ratunek dla mnie, byłam chodzącą porażką. Czułam się na skraju przepaści. I tak naprawdę gdyby nie wsparcie mojego rodzeństwa podejrzewam że popełniłabym jakieś głupstwo. I chwała im wielkie za to. 

W tym samym okresie można powiedzieć mojego DNA, moja roczna siostrzenica Asia zapadła na bardzo ciężką chorobę, nawet nie wiedzieliśmy czy maluszek przetrwa i wygra walkę- pamiętam to jak dziś. Boże Narodzenie, czytam Pismo Święte przed wieczerzą. Trzęsą mi się ręce, łkam łzy wypowiadając święte słowa. To był dzień który zmienił nie tylko mnie, ale całą moją rodzinę. Pomyślałam sobie - Julka kurwa masz wszystko co potrzebne do szczęscia- rodzinę, jedzenie, ciepły dom. A Ty robisz z siebie największą poszkodowaną ofiarę nie wiadomo czego. Tego dnia tak naprawdę zrozumiałam co jest najważniejsze w życiu- zdrowie i rodzina. Pamiętam, poszłam na pasterkę (pierwszy raz w życiu) nikt mnie nie zmuszał abym się wybrała, po prostu chciałam. Usiadłam w ławce i w myślach błagałam Boga aby nie opuścił Nas, abym nie straciła wiarę w lepsze jutro, aby cały czas czuwał przy Asi i szepetał jej do uszka: BĄDZ SILNA! Przede mną usiadło małżeństwo z niepełnosprawnym synkiem, popatrzyłam się na niego i po prostu wewnętrznie mnie rozsadziło. Zaczełam płakać, oczyszczać swój cały organizm... dałam upust emocjom. Wyszłam ostatnia z kościoła, jak już nikogo nie było. Siedziałam i się modliłam. Przepraszałam Boga za wszystkie wyrządzone krzywdy i prosiłam o wybaczenie. 

W szkole nie dawałam się poznać że coś się wydarzyło. Tylko zachowywałam się inaczej. Siedziałam w ławce, nie odzywałam się, a jak już coś to grzecznie odpowiadałam. Gdy szłam korytarzem i naśmiewano się ze mnie, ja z wbitym wzrokiem w ziemię przechodziłam milcząc. Dopiero mój wychowawca Ś.P Pan Marek wziął mnie na rozmowę, jako pierwszy zareagował na moje zachowanie. A że był nauczycielem wychowania fizycznego, to zaprowadził mnie do kantorku gdzie były przechowywane wszystkie potrzebne rzeczy na WF. I poprosił abym my wyjaśniła swoje zachowanie. Był bardzo wyrozumiałym człowiekiem, opowiedziałam mu wszystko łkając łzami. On tylko popatrzył na mnie, przytulił i powiedział abym się nie czuła sama.
Pisząc to łzy mi spływają po polikach, bo pamiętam jakby to było wczoraj. Pomimo że nadal byłam osamotniona Pan Marek nie pozwalał na to abym kolejny raz się załamała. Duzo ze mną rozmawiał, i wiele mu zawdzięczam, m.in to że jako pierwszy wbił mi do głowy: NIE PODDAWAJ SIĘ! 

Zakończenie gimnazjum, zmiana szkoły... odetchnęłam. 
Pomyślałam sobie, nowa czysta karta życia. Inna Julia, niech będzie tą lepszą wersją! 
I tak było, zmieniłam się. Chodziłam uśmiechnięta, nawiązałam nowe znajomości, które do dziś bardzo miło wspominam i nadal utrzymuję kontakt. Oczywiście spotykałam się z komentarzami: 'To ta Julka...' ale ja to ignorowałam lub uśmiechałam się. Nie chciałam wracać do starej skóry. Nie było to warte niczego. 

Życie nauczyło mnie najważniejszego- szanuj bliźniego jak siebie samego. Nie warto być osobą arogancką tylko dlatego aby zaimponować swoją wyższość nad kimś. To prędzej czy później się odbije w tą gorszą stronę. Dbajmy o siebie, o swoje zdrowie- bo to jest najważniejszy dar w Naszym życiu. Pomagajmy innym, którym nie powodzi się. Bądźmy sobą, kochajmy rodzinę. Cieszmy się z tego co Nam los przyniósł- bo zawsze może być gorzej. Nie oceniajmy kogoś po tym jak wygląda, lub z jakiej rodziny pochodzi- bo to nie jest jego wizytówka. Starajmy się spełniać swoje marzenia- do odważnych świat należy. Gdy nie zaryzykujemy to nie poczujemy smak zwycięstwa lub porażki. 

Jak to mawia mój kolega- należy sto razy razy przegrać, by raz wygrać! :) 







13 komentarzy:

  1. Też kojarzę Cię z lat "tej Julki", ale czytając ten wpis stwierdzam, że.... Nawet gdyby działo się coś złego, albo nie po Twojej myśli, to Ty już wygrałaś. Odkryłaś najwazniejszą zasadę życia, o ktorej się najczęściej zapomina. Czekam na drugą część tej historii. Tym wpisem przekonałaś mnie do częstszego zaglądania tutaj. I trzymam kciuki za Asię- śliczna i dzielna dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rowniez kojarze Cie jeszcze z tych lat "niegrzecznej dziewczynki" jednak teraz widac ze zmienilas sie i to na lepsze! Tak trzymaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jula słońce jestem prawie taka ja ty tylko ode mnie się nie odwrócili JESZCZE ale to kwestia czasu.Dzięki twemu wpisowi zamierzam się zmienić i być lepszym człowiekiem.Wiem że to nie będzie proste, ale codziennie będę czytała ten wpis i się wspierała duchowo.Jesteś na prawdę wspaniałą osobą .

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Julia!!!!! Czytałam z przerażeniem,popłakałam się jak bóbr. Rób to co robisz!!! Bo jesteś i będziesz motywacją dla innych:) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle wygrać :)
    Prawie sama płakałam, czytając ten wpis. Dlaczego? Bo jestem na tym samym zakręcie życia, na tym samym, na którym byłaś Ty. Od dziś jesteś moją motywacją :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Juleczko kochana, nawet nie wiesz, jaka teraz od Ciebie bije siła i pogoda ducha! wola walki, chęć życia, miłość, niezawistność. nie znam Cię tak normalnie, jedynie czytam Twoje wypowiedzi i obserwuję Cię na portalach, i naprawdę jestem pod wrażeniem! chciałabym tak dążyć do celu jak ty, umieć zacisnąć zęby i iść po swoje. mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda. życzę Ci jeszcze więcej samozaparcia i duuuużo zapału. i zdrówka dla Ciebie i małej Asiulki, wierzę głęboko, że ktoś na górze nad nią czuwa i że bardzo jej pomoże. dziękuję, Jula, naprawdę dzięki Tobie jeszcze bardziej uświadamiam sobie, ile warte jest życie. jesteś motywacją, naszym maluszkiem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć "mały człowieku" :)
    Poznałam Cię,dzięki Maćkowi. Jestem wierną fanką skoków narciarskich i obserwuje wszystkich naszych orzełków. Pewnego dnia natknęłam się na Jego instagramie na zdjęcie z Tobą,weszłam na Twój profil,jednak nie zwróciłam na Ciebie większej uwagi. Niedawno (ok.2 tygodnie temu) kolejny raz,tak po prostu oglądając stare zdjęcia Maćka natknęłam się na zdjęcie z Tobą,gdzie razem byliście na zakupach. Stwierdziłam,że odwiedzie jeszcze raz Twój profil,ale tym razem na facebooku. Patrzę,a tutaj masz bloga,więc postanowiłam go przeczytać. Zainspirowało mnie to,jak ciekawe masz życie. Poznajesz tyle sław,realizujesz plany,spełniasz marzenia,sądzę,że jesteś też świetną przyjaciółką,na której można polegać,zwariowana wariatka,po prostu tak bardzo pozytywna osoba,takich ludzi świat potrzebuje,do tego taka pomocna,troskliwa. Zazdroszczę Ci bardzo i podziwiam za to co robisz. Jesteś kochana<3 Dzisiaj,gdy przeczytałam ten post coś mnie tknęło,zniszczyło mnie to. Czytając to uświadomiłam sobie,że przypominam Ciebie,kiedy miałaś 15 lat. Popełniam właśnie ten sam błąd. Może nie przez spożywanie alkoholu,palenie,ale przez moje aroganckie zachowanie,nie umiejętność wybaczania,przemądrzałość,naśmiewanie się z innych, przypominam Ciebie. Ode mnie też wiele osób się odwróciło,ale Ci najwierniejsi dalej są,jednak wiem,że nie jest łatwo ze mną wytrzymać,gdyż jestem bardzo wkurzającą osobą. Nie o to chodzi. Gdy to przeczytałam zrozumiałam,że w moim wypadku tak samo stanie się jak w Twoim. Zrozumiałam,że muszę się zmienić,jak Ty to zrobiłaś. Jesteś dla Mnie MEGA MOTYWACJĄ. Dzięki temu co napisałaś nabrałam do Ciebie wielkiego szacunku i wielkie,ale to wielkie brawa dla Ciebie,że się tak zmieniłaś. Tak jak na początku napisałam jesteś wspaniała i nie pomyślałabym nigdy,że z takiego stanu mogłaś się tak zmienić,gratuluje Ci tego! Teraz będę coraz częściej tutaj wpadać,bo jak widać wiele Mnie mogą nauczyć Twoje wpisy. Nauczyłaś mnie już dwóch rzeczy:dążyć do spełnienia marzeń i wiary w zmianę swojego życia.Cieszę się,że dzięki temu,że interesuje się skokami,mogłam natknąć na Ciebie i poznać Twoją "historię",tym bardziej,że wcześniej myślałam,że jesteś zwykłą,przeciętną dziewczyną,koleżanką ze szkoły Maćka,zazdrościłam Ci,że go znasz i tyle. Teraz wiem,że jesteś NIEZWYKŁA i to Jemu zazdroszczę,że ma taką kochaną osobę jak Ty przy sobie.Z całego serca dziękuję Ci za to,dobrze,że jesteś. Trzymam kciuki za Asię,wierzę,że Bóg nad tym małym,niewinnym maluszkiem czuwa i wszystko będzie dobrze.Jest strasznie śliczną dziewczynką i w pewnym sensie "duchowym" Ją wspieram. "Co w rodzinie to nie zginie",więc jak Ty byłaś silna i dałaś radę z samą sobą,to i Ona da radę całkowicie wygrać z chorobą.Kto jak nie Ona? Napisałam to wszystko,bo wspomniałaś,że nie wiesz czemu tak ludzie o Tobie mówią. Wiele osób zmienia się dzięki Tobie.Dla każdego czytelnika jesteś motywacją.Masz rację nie jesteś żadnym fejmem,gwiazdką internetu. Jesteś sobą i to jest tak wspaniałe. Dzielisz się swoimi przeżyciami z Nami.Ja osobiście mam przykład,że to nie jest historia wyssana z palca,po to by mieć głupie lajki,tylko nauka na przyszłość,by inni nie popełniali moich błędów.Inni pewnie by to się żalili jakie mają złe życie,a Ty zamiast tego pokazujesz,jak z tego "złego życia" można wyjść i sprawić,że świat znów jest kolorowy. Teraz powinnaś już wiedzieć ile zrobiłaś dla Nas i nie dziwić się takim komentarzom z Naszej strony.Może dla Ciebie nie jest to wiele,ale dla Mnie znaczy to dużo.Pozdrawiam Cię mocno i czekam na kolejny wpis! ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Julka, podziwiam Cię. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy,że osoba obok cierpi. Myślimy tylko o sobie i nawet jeśli nas coś gryzie, to nie potrafimy współczuć, wolimy się naśmiewać. Wielki szacunek za to,że nie bałaś się odsłonić fragmentu życia. Wiele osób, które chodzą na terapię nie przyznają się, bo boją się odrzucenia. Masz wielkie serce. Nie znamy się,ale mogę stwierdzić,ze jesteś wspaniałą osobą, która jest lojalna i troskliwa. Życzę Ci powodzenia i mocno pozytywnego nastawienia do życia;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytajac ten post naprawde sie wzruszylam.. widac, ze pisalas to prosto z Twojego wielkiego serducha! :)
    Zycze Ci jak najwiecej sukcesow! :)
    Jestes naprawde silna osoba i chce sie tego nauczyc od Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wzruszające ...

    PS. M. Kot jest twoim bratem ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku Julia jesteś wspaniałą osobą :) ! Nieustannie mnie inspirujesz i dajesz siłę do walki z codziennością! Jesteś cudowna! Czytając ten wpis płakałam jak głupia ale to samoistne i nie do powstrzymania
    Dziękuje Ci za to że jesteś !

    OdpowiedzUsuń