sobota, 15 lutego 2014

Zabawa facebookowa



Niedawno na facebooku rozpętała się nowa zabawa. Ponoć przyszła ona z Australii, ma ona na celu wytypowanie kogoś co wypicia ustalonego wcześniej alkoholu (jest nim zazwyczaj piwo- przynajmniej ja tak sądziłam... ale jak widać na hulających filmikach w sieci, ludzie sięgali do dużo mocniejszych trunków) należy to uwiecznić na filmiku a następnie umieścić go na portalu społecznościowym (zazwyczaj jest to facebook). Aby 'zabawa' nadal trwała typuję sie kolejne osoby do podjęcia wezwania, a jeżeli nie zrealizuje tego, osoba przegrana ma wręczyć (osobie która go typowała) przysłowiową kratę piwa. Gdy pierwszy raz usłyszałam o tym wydarzeniu, zaskoczyło mnie to jak ludzie (bo mówimy już tutaj o całym świecie) potrafili zintegrować się do podjęcia takiej zabawy. Wiele moich znajomych, pukało się w czoło i oceniali to za bzdurę która nie powinna mieć miejsca. Nie będę ingerować w słowa to co kto mówi, bo każdy ma do tego prawo. Mnie osobiście bardzo ta cała sytuacja rozśmieszyła, i nie będe ukrywać że również zostałam wciągnięta w tą zabawę. Nie spotkałam się jeszcze, z filmikami na których osoby nieletnie piły alkohol, więc nie widze nic w tym złego. Albo przynajmniej nie widziałam... do póki nie zobaczyłam wideo na którym mężczyzna piję z kufla... WÓDKĘ! Byłam w takim szoku, że pisząc tą notkę nie wiedziałam od czego zacząć. Jakże ludzie są bezmyślni... Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie- ale nie odwagą, lecz głupotą! Owa osoba chyba nie zdaje sobie sprawę, jaką szkodę mógł sobie wyrządzić wlewając w gardło tak ogromną ilość alkoholu naraz! W dodatku te przeokropne (wręcz drastyczne!) koktajle alkoholowe (UWAGA) -ze zmiksowaną zdechłą myszą, lub picie napoju z buta bądź toalety? Mam wrażenie że co poniektórzy, zamiast rozwijać się jak Bozia Nas tego nauczyła, to cofają się z taką prędkością że niedługo będą z Nas totalnie bezmyślne ogłupione istoty. Tak jak wcześniej powiedziałam, każdy ma prawo do podejmowania decyzji, ale powinniśmy się dwa razy zastanowić. Do tej pory zostały odnotowane 4 śmiertelne przypadki owej zabawy. Mam ogromną nadzieję, że moi znajomi ograniczą się tylko do wypicia piwa, bo te popisówki w internecie zza granicznych państw totalnie mnie zażenowały.
Zapraszam Was do obejrzenia filmiku który prezentuje, to jak ludzie interpretują tą zabawę na swój sposób.
MIAŁO BYĆ FAJNIE I ZABAWNIE, A WYSZŁO... TAK JAK ZAWSZE

piątek, 14 lutego 2014

Dzięki Bogu znów śnieg!

SPADŁ ŚNIEG! Jakże była moja ogromna radość gdy, ujrzałam biały puch otulający wszystko dookoła. Od razu telefon do przyjaciółki "Basia jutro decha!". Kolejny dzień powitał Nas przepięknym słoneczkiem i przejrzystym widokiem na panoramę Tatr. Szybko wskoczyłyśmy w kombinezony, załadowałyśmy się do auta i wyruszyłyśmy w kierunku stoku- ale jakiego? No właśnie, albo Witów, albo Biała Tatrzańska. W ostateczności wybrałyśmy do drugie. Droga minęła nam szybko, a gdy zajechałyśmy na parking ręce nam opadły. Nie spodziewałyśmy się że aż tyle ludzi zjawi się już o takiej porze. 'BAŚKA RYJ SIĘ NA PRZÓD!'- krzyczę, byłam pewna że znajdziemy miejsce przy samej stacji. I nie myliłam się. szybko wypakowałyśmy się, kupiłyśmy karnety i zapięłyśmy dechy iiiiiiiii... STOIMY W KOLEJCE... Mogłam zacząć medytować, od postępu przesuwania się ludzi do bramek. No ale gdy już Nam się udało wyjechać, zdecydowałyśmy się jeździć po trasie nr II, czyli przyboczna najlepiej wyratrakowana trasa, gdzie można było złapać prędkość o jakiej się marzy. Szybko zgłodniałyśmy (jak to My) i zjechałyśmy do knajpki która była umieszczona tuż koło Naszej małej stacji, zamówiłyśmy po mega kalorycznym hamburgerze, i na dworze przy znośnej temperaturze zajadałyśmy się jedzeniem. Po pewnym czasie, zaczepiło Nas dwóch bardzo przystojnych Panów, ale gdy usłyszałam że posługują się językiem angielskim, władowałam całą bułkę do buzi i popatrzyłam się z ulitowaniem na Basie, mający znaczyć: TY ROZMAWIAJ! Basia przejęła całą inicjatywę, a że biegle potrafi mówić po angielsku, nie miała najmniejszego problemu z dogadaniem się. Ja siedziałam cicho, i starałam się zrozumieć o czym rozmawiają (i o dziwo udało mi się!) natomiast nic nie mówiłam- wolałam nie kompromitować siebie i mojej JAKŻE można określić beznadziejnej znajomości języka angielskiego (taaak, wiem dużo spędziłam czasu w Anglii i wiele się tam nauczyłam, ale niestety nie mówiąc na co dzień tym językiem, człowiek traci umiejętności posługiwania się nim). Ale chłopaki byli bardzo wyrozumiali, i woleli abym ja odpowiadała na ich pytania (powoli, i kalecząc) niż żeby Basia tłumaczyła wszystko. Panowie pochodzą z Hiszpanii i przyjechali na studia do Sopotu, bardzo im się tutaj podoba, a gdy ich zapytałam:- dlaczego Polska? Odpowiedzieli mi:- a dlaczego nie? Okazali się bardzo sympatyczni, i otwarci. Pół dnia spędziliśmy razem czas, a nawet uratowali mnie od najedzenia się stresu! No bo przecież Jula zawsze musi coś zrobić, i spaprać. To by było zbyt normalne gdybym gafy jakiejś nie sprawiła. Tak... zgubiłam kask... wyjeżdżając wyciągiem krzesełkowym chciałam wygodnie się usadowić, i łuuup! Spadł kask z samej góry na trasę. Pomyślałam sobie: żeby nikt go nie brał, żeby nikt go nie brał... Gdy wyjechaliśmy na szczyt, zaczełam krzyczeć do moich nowo poznanych kolegów: GO! GO! GO! I szybciochem pozapinali deski i zjechali w dół trasy w poszukiwaniu mojej zguby. Ja również, najszybciej jak to było możliwe podążyłam za Nimi, w samej kominiarce (niczym ninja). Gdy dojechałam i ujrzałam Andreasa z moim kaskiem pomyślałam: UFFFFF! I w taki sposób pokazałam moją pierwszą cechę osobowości- tak jestem rodzoną siostrą Ciamajdy :) Po tej małej niefortunnej przygodzie, zdecydowaliśmy się razem spędzić czas przy piwku w karczmie. Rozmawialiśmy o tym co w życiu robimy, jakie mamy plany- ogólnie bardzo luźna rozmowa. Do momentu aż, nagle chłopaki złapali się za głowę, i zaczęli między sobą rozmawiać po Hiszpańsku. Nie wiedziałyśmy o co chodzi... Wytłumaczyli Nam że odjechał ich ostatni autobus do Zakopanego (gdzie nocowali). Pomyślałam sobie: albo podpucha abyśmy ich zabrali autem, albo mówią prawdę :) Notabene zaczęłam szybko sprawdzać połączenie autobusów Nowy Targ- Zakopane, okazało się ze mają ostatni autobus za pół godzinki. Więc szybka decyzja, pozbieraliśmy się i biegiem do auta... i tutaj kolejny problem nastąpił. Basia ma malutkie zgrabne auto, i pomieszczenie się w 4 osoby plus sprzęt- to nie było opcji! No ale Jula raz dwa, tutaj poprzestawiała fotele, tutaj poskręcała deski, tam w szpary powsadzała buty iii FINITO! Wszyscy (w ścisku) pomieścili się :). Kierowca bombowca Basia prędko dowiozła Nas do Nowego Targu, wysadziliśmy chlopaków na przystanku, potłumaczyłyśmy o której i do jakiego autobusu mają wsiąść i się pożegnałyśmy. Nie odbyło się oczywiście od propozycji kolejnego spotkania, tym razem w Zakopanem - jakieś bajlando czy coś... Zobaczymy :)















Dzisiaj jest 14 luty jak wiadomo wszystkim - Walentynki. Ale dla mnie i mojej rodziny to jest szczególny czas, i nie dlatego że to jest dzień zakochanych. Św. Walenty to również patron chorych na epilepsję- czyli dotkniętych padaczką. Z tej okazji, chcę życzyć mojej siostrzenicy Asi jak najwięcej zdrówka, i aby wszystko potoczyło się ku dobremu. Ciocia Jula kocha Cię całym sercem, i nigdy nie przestanie Ci pomagać! Jesteś Naszą Waleczną Asią! 

PS. Jutro siostra z Asia i Haniutkiem przylatują na tydzień do mnie!


Nasza mała duża Asia!

Zapraszam Was do śledzenia fanpage poświęcony mojej Asi, tam wszystkiego się dowiecie :)
https://www.facebook.com/walecznaasia


wtorek, 11 lutego 2014

Dresy w sklepie- WSTYD!

Ostatnio miałam dość głupią sytuację. Poszłam do sklepu po zakupy, a że przebywając w domu jestem leniwa, po powrocie ze szkoły zamieniam się w typowego kanapowca (czyli dresy, wyciągnięty thirt, 'antenka' zrobiona na czubku głowy z moich włosów). No i wracając do mojej wycieczki do sklepu, akurat były to godziny szczytu powrotu uczniów ze szkoły do domu, i najwięcej ich można spotkać w rynku gdzie jest główny 'dworzec'. A sklep do którego poszłam, jest umieszczony właśnie koło wcześniej wspomnianego rynku. Tutaj na wsi każdy, każdego zna- albo przynajmniej z wyglądu kojarzy. I zawsze można spotkać uśmiechy osób i miłe 'Cześć Julia' niekoniecznie od ludzi które znam. No ale to by było zbyt piękne (i śmieszne) aby każdy dla każdego był miły:). Gdy już ukończyłam zakupy, i stałam w dość sporej kolejce usłyszałam rozmowę trzech dziewczyn (wiem to jest niegrzeczne, no ale każdemu robi się gumowe ucho gdy usłyszy 'to ta Julka'). Dyskusja zaczęła się 'PATRZ JAK SIĘ UBRAŁA!' - pomyślałam sobie 'no w sumie niekorzystnie wyglądam, no ale ludzie... po zakupy wyszłam na wieś!'. Oczywiście wszystkiego dobrze nie usłyszałam bo dziewczyny widać, starały się aby ta rozmowa byla DYSKRETNA. Ale sklejając w całość ich pogaduchy, mówiły o tym- jak to się ubrałam, przecież jestem taką słynną stylistką, ubieram znane osoby, bujam się po polsce i pokazuje jaka to ja nie jestem. Chwalę się tym i tamtym (lub kim) a na wioskę porządnie ubrać się nie potrafię. Że w sieci i w podrożach to tylko pokazówka, a naprawdę jestem FLEJĄ (tak, jedna z nich mnie określiła - cokolwiek to znaczy). I że płacę ludziom aby moje nazwisko widniało pod stylizacjami (WHAAAT?). No i tego typu rozmowa się toczyła, ogólnie tyłek mój obrobiony z każdej strony- no ale byłabym nie JA gdybym się nie odezwała. Prawda, nie odezwałam się - obróciłam i uśmiechnęłam do dziewczyn. A One? Odwzajemniły mój uśmiech! No ale głupa strugałam że nic nie słyszałam, powiedziałam Do Widzenia i wyszłam ze sklepu.

Pewnie zastanawiacie się co miałam w głowie po wyjściu ze sklepu? Odpowiem Wam - NIC! Śmiałam się sama do siebie. To jest śmieszne, że gdy wychodzę w dresie bądz innej niekorzystnej rozciągniętej odzieży, od razu jestem palcem pokazywana. Ale jak facet zajezdza traktorem w gumiakach, to jest normalne. Tak bo to jest NORMALNE, ponieważ to jest widok Nasz codzienny- wszyscy jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Zdaję sobie sprawę że nie każdy ma okazje poznawać zespoły muzyczne, czy tez wokalistów sportowców i z Nimi pracować. Kreować ich wizerunek dla telewizji- NAPRAWDĘ ZDAJĘ SOBIE Z TEGO SPRAWĘ. I cieszę się że ja mam to szczęście i spełniać swoje marzenia w tym kierunku. Ale dużo dużo ludzi nie wie, ile musiałam poświecić, i jak duzo pracowac. I to jest smutne że nigdzie indziej nie spotykam się z taką krytyka mojej osoby, jak w mojej kochanej rodzinnej wiosce. Ale nie uważam się za osobę która jest najlepsza. Mam 19 lat, i ja nadal się uczę. Na wszystkie moje podróże po Polsce inwestuję z własnych zarobionych pieniędzy. Wiadomo rodzice bardzo mnie wspierają, ale staram się aby jak najmniej dokładali się do tego. Ale jeżdzę nie po to by się pokazać, i cyknąc zdjećie na ściance. Tylo kszałcić się, patrzeć jak to wszystko wygląda od strony 'kuchni'. Ponieważ to JA wybrałam sobie ścieżkę która chce iśc, i to JA ponosić będę jakiekolwiek konsekwencję. Codziennie spotykam się z krytyka mojej osoby, i cieszę się- ponieważ bardzo na nią uodporniłam się. Coraz mniej przezywam, coraz mniej łez leci :) 

Dlatego mój kochany czytelniku, jeżeli marzysz zostać kucharzem, aktorem, piosenkarzem. Włóż w to jak najwięcej sił! Bo wiem że MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ! Ja osobiście byłam wrakiem i chodzącym nieudacznikiem, czekający na to szczeście ze ktoś dojrzy mój talent. I TO BYŁ BŁĄD! 
Ty musisz pokazywać jaki jestes dobry w tym co robisz! Cały czas działać, kręcić się w okół ludzi którzy mogą Ci choć troszkę w tym pomóc. PAMIĘTAJ: Jeżeli zamykają Ci przed nosem drzwi do sukcesu, pchaj się przez okno! Dlatego, nie czekaj a działaj :) I nie przejmuj się że ktoś tam mówi złe słowo na Ciebie, i rzuca kłody pod nogi. Będzie coraz trudniej i bardziej pod górkę. Ja jeszcze nie doszłam na szczyt, i sądzę że nikt tego jeszcze nie dokonał. (przynajmniej ja nie chcę- pragnę cały czas łapać nową wiedzę)
TRZYMAM ZA WAS KCIUKI ! 


'Dziś ofiarowuję mu całego siebie, żyję dla mojego umierającego marzenia

Daję z siebie wszystko, to jest powód, to jest powód, by oddać wszystko'





# Serdecznie chcę Was zaprosić na bloga mojego dobrego kolegi Sławka www.slawomirszewczyk.com pisze o modzie, zyciu, mediach itp. ogólnie facet nie kryje się ze swoim zdaniem i bardzo go podziwiam :)

# Zapraszam Was na aukcję charytatywną na rzecz mojej Asiuni, którą wspiera m.in Kamil Stoch- Nasz zloty Olimpijczyk! http://allegro.pl/fanty-od-skoczkow-narciarskich-charytatywnie-i3946072728.html

# Aktywowałam twittera: https://twitter.com/JulisPL

#14

REAKTYWACJA JUHUUUU !

Tydzień ferii za mną, a ja nie zrobiłam kompletnie NIC. Dopadła mnie rutyna która ma na celu, leżenie w łóżku i oglądanie serialu, odcinek za odcinkiem. Moje życie stało się typowym dniem przeciętnego amerykanina, tylko popcornu brakuje... Ale żeby o było mało! Moje Kochane Pamiętniki Wampirów mogę oglądac tylko w piątki (bo wtedy wychodza najnowsze odcinki) a co robię w pozostałe dni? UWAGA... oglądam Zbuntowany Anioł! TAK!  Nie żartuję, złapałam tęsknotę za tym serialem, i wiecie co? Wkręciłam się... czas nie ubłagalnie leci, a ja od rana do wieczora tyram Milagros i Evo. I żeby nie było że, ten serial sobie leciał, 16 lat temu (aż tyle?!) to nadal mnie on śmieszy ! :) Dobrze ten wpis jest totalnie bez sensu, ale chciałam tylko powiadomić że na stałe powróciłam do blogowania (zrezygnowałam z ASKA więc Witam Serdecznie moich Kochanych czytelników i wspieraków ( tych mniej mnie darzących sympatią również) :)

ZA KILKA GODZIN wkleję kolejnę posty, jeden nawiązujący do Pucharu Świata w skokach narciarskich, a drugi poruszający temat problemu wielu z Nas, więcej nie zdradze :)

Byłam taka slodka jako mała dziewczynka- przeróbkę foty zawdzięczam mojej przyjaciółce :)




# Serdecznie chcę Was zaprosić na bloga mojego dobrego kolegi Sławka www.slawomirszewczyk.com pisze o modzie, zyciu, mediach itp. ogólnie facet nie kryje się ze swoim zdaniem i bardzo go podziwiam :)

# Zapraszam Was na aukcję charytatywną na rzecz mojej Asiuni, którą wspiera m.in Kamil Stoch- Nasz zloty Olimpijczyk! http://allegro.pl/fanty-od-skoczkow-narciarskich-charytatywnie-i3946072728.html

# Aktywowałam twittera: https://twitter.com/JulisPL