wtorek, 15 kwietnia 2014

Szukajmy szczęścia w zwykłych momentach



Jedyną drogą jest ciągłe podnoszenie poprzeczki, jedyną miarą sukcesu jest wysiłek jak włożyliśmy, aby go osiągnąć. 

Za każdym razem gdy piszę post, staram się aby był wyjątkowy. Nie chciałabym sytuacji takiej, że pewnego razu usiądę a w mojej głowie nastanie pustka - ponieważ wyczerpałam limit tematów które chciałam poruszyć, albo straciłam całkowitą kontrolę nad tym co piszę.

Lubię osoby nieidealne, które mają rysę na sercu i historię wypisaną w oczach. Sama taka jestem... Jeżeli komuś się wydaję że moje życie jest idealne- to jest w błędzie... w bardzo dużym błędzie.

Nigdy nie byłam rozpieszczana- wiadomo jako najmłodszy w rodzinie, na tle mojego rodzeństwa można powiedzieć że miałam jakieś taryfy ulgowe. Ale porównując się do moich rówieśników, byłam na krótkiej smyczy trzymana i surową ręką wychowana :) Absolutnie nie mówię tego w negatywnym znaczeniu! Co prawda w mojej rodzinie nigdy nie brakowało na przysłowiowy 'chleb'. Lecz uświadamiali mnie, że jednak inni nie mają tak dobrze i należy szanować wszystko co się otrzymało- bez względu na to czy nam się podoba czy też nie. Nauczyli mnie, że jeżeli chcę coś dostać- muszę na to zapracować. Co prawda były to drobne roboty koło domu typu: plewienie ogródka, koszenie trawnika, noszenie drewna do kotłowni itd. - rodzice doceniali to że naprawdę mi zależy. Pamiętam jak dziś, do 18 roku życia musiałam się stawiać w domu najpóźniej o 22:00. Słuchajcie, jakie bajki potrafiłam wymyślić Mamie w sms'ie abym mogła przedłużyć czas, ale ZAWSZE dostawałam zwrotną wiadomość "Masz 5 minut" - nie wyobrażacie sobie jakie to było motywujące. Dystans 2 km potrafiłam pokonać niczym najlepszy światowy biegacz ;)

Wracając do tego o czym chciałam Wam napisać. Niesamowicie inspirują mnie ludzie, którzy pomimo wiatru w oczy- potrafią udowadnić samemu sobie o swojej wytrwałości. Wraz ze zmianą szkoły, poznałam wspaniałych ludzi którzy nie są ani piosenkarzami, ani blogerami, ani przedstawicielami fundacji charytatywnych. Są po prostu (nie)zwykłymi ludźmi  - a w moich oczach bohaterami- BOHATERAMI SWOJEGO ŻYCIA.

Ileż trzeba mieć odwagi aby odejść z rodzinnego domu w której trwała patologia. Zza dnia chodzić do szkoły, a po nocach pracować. Mieszkać w kawalerce, płacić cholernie drogie rachunki i dodatkowo posyłać pieniądze swojej Mamie aby miała się z czego utrzymać. Lub od dziecka opiekować się swoją niepełnosprawną siostrzyczką. Codziennie z nią ćwiczyć, podawać lekarstwa  i aby mieć jeszcze większe doświadczenie, iść na studia ratownictwa medycznego- by ratować nie tylko życie bliskich, ale każdego człowieka. Albo mieć 70 lat,  marną emeryturę. I zamiast siedzieć i wygrzewać się w fotelu przed telewizorem, iść do pracy aby rozdawać ulotki gdyż potrzeba pieniędzy na opłacenie leczenia swojej żony.
(Każda z historii jest autentyczna)

Dla mnie tacy ludzie są ogromnymi autorytetami! Ponieważ, walczą z przeciwnościami losu które przynosi Nam życie. Nie oczekują oklasków za to co zrobią, albowiem chcą poczuć bezpieczeństwo i ulgę.

Sama widzę po sobie jak podobne zdarzenia zmieniają człowieka. Gdy dzisiaj patrzę na moją siostrę, jestem z niej dumna że nigdy nie poddała się i wierzy w to że kiedyś wszystko się ułoży. Córka Ani (mojej siostry) jest bardzo ciężko chora. Wszystko poświęciła dla niej- pracę, zdrowie, dom, pieniądze. Można powiedzieć że zwariowała. Ale te wymienione rzeczy są wręcz niczym, w porównaniu ze zdrowiem i szczęściem własnego dziecka.

Kończąc, chciałabym abyście się zastanowili czy jesteście zadowoleni ze swojego życia. Jeżeli nie, to odnajdźcie w sobie te malutkie dobre rzeczy, których wcześniej nie dostrzegaliście. Macie rodziców, którzy obdarowywują Was miłością i opieką. Macie dom - czyli bezpieczeństwo. Oraz macie wcześniej wspomniany chleb, którym zaspokajacie głód - CZYLI MACIE WSZYSTKO CO JEST POTRZEBNE DO SZCZĘŚCIA.  Doceniajmy i cieszmy się z rzeczy które przyniesie nam los. Te 3 historie mogły dotknąć każdego z Nas. Ale gdy coś takiego nadejdzie - NIE PODDAWAJMY SIĘ!  Ponieważ nic tak bardzo nie satysfakcjonuje jak własny sukces szczęścia. Wyszukujmy w sobie pasje, która pozwoli kreować Nasze poczucie wartości. Bez względu na to, co się stało, nie wolno unikać i omijać rzeczywistości. Jeżeli popełniamy błędy, wyciągajmy z nich wnioski abyśmy nie byli skazani na ich powtarzanie. Żałuje się wyłącznie bezczynności, wahania i niezdecydowania. 

Pamiętajcie- więcej osiągniesz uśmiechem niż wyrąbiesz mieczem :) 

Wasza Jula  
(przepraszam że tak długo musieliście czekać na nowy wpis)


9 komentarzy:

  1. Dużo prawdy w tym poscie. Dojrzale i dość często nieosiągalne dla ludzi podejście do życia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jula, jesteś cudowna. po prostu cudowna. mam świadomość, że mój komentarz niczym się nie wyróżni, że będzie taki jak inne, jak wszystkie, ale wiem też, że go przeczytasz i że go docenisz. nawet nie wiesz, jak mnie motywujesz, jak się wzruszam, czytając to, co piszesz. nikt nie jest idealny, wszyscy mamy swoje upadki, ale umiemy się podnosić i to jest naszym zwycięstwem. nigdy niczego mi w życiu nie brakowało, może z wyjątkiem ojca, ale doceniam to, co mam. wiem, że nie na wszystko mogę sobie pozwalać, że na wiele rzeczy sama muszę zapracować. chcę pojechać na mecz? dobra, ale sama muszę też kupić bilet. chcę nowy telefon - muszę się do niego dołożyć. ale cieszę się, że nie podają mi wszystkiego jak na tacy, bo wiem, ile się przez to wytrwałości nauczę, a ty mi to z każdym dniem coraz bardziej uświadamiasz. Julka, dziękuję. mali ludzie są najwięksi - pamiętaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpis spowodował u mnie dłuższe zastanowienie się nad moim życiem.
    Dzięki Tobie dostrzegłam to, na co wcześniej jakoś nie zwracałam uwagi.
    Bardzo dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje Ci za ten post. Wlasnie cos tak motywujacego bylo mi teraz potrzebne. Czasem mam pretenjse do rodzicow, ze nie moge jechac gdzies ze znajomymi, wyjechac na wakacje..cokolwiek..ze musze siedziec w domu podczas gdy inni robia cos ciekawego. Ale mam za co jesc, moi rodzice mnie kochaja, wiec pomimo, iz nie mam wszystkiego, co bym chciala miec, powinnam bardziej docenic to, co mam. Dziekuje Ci za to, ze mi to uswiadomilas. Postaram sie dostrzec te piekne strony mojego zycia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Ci Juluś :) Dzięki Tobie staram się czerpać radość z każdego dnia i walczyć o swoje marzenia. Jak pierwszy raz czytałam bloga to popłakałam się. Nie często to się u mnie zdarza :P nie wywarłoby to na mnie takiego skutku gdyby nie to, że jestem w twoim wieku. I kim byłam? Szaraczkiem. Teraz nadal nim jestem tylko zgermanizowanym, tak przynajmniej sądzą znajomi (sukcesy w konkursach rangi wojewódzkiej) :P tak więc dzięki. Pomogłaś mi ruszyć tyłek i zacząć zmianę :D i jakbyś kiedykolwiek miała problemy z niemieckiego- zawsze pomogę :) jeszcze raz dziękuję. Tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Julcia wszystkie twoje posty są wyjątkowe. Są wspaniałe i opowiadają o różnych historiach. Dają mi nadzieje na "Lepsze jutro". Chociaż nie zawsze jest tak jak chcę to NIGDY się nie poddaje i walczę do końca. Dziękuje za świetny, napisany z serca post. Trzymaj tak dalej. Pozdrawiam! :) <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo interesujący post:) podoba mi się, daje dużo do myślenia i zachęca do tego aby zrobić coś dobrego w życiu, a nie tylko siedzieć na kanapie z założonymi rękami i narzekać na wszystko. Dziękuję:) za to,że motywujesz do działania:). Ja zapraszam wszystkich na bloga kulinarnego, którego tworzę razem z przyjaciółkami. Zamieszczamy w nim przepisy na zdrowe i smaczne posiłki.
    http://natalerzustudenta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. jesteś moim autorytetem Julia, bardzo podziwiam Cię za wszystko, czytam twojego bloga i za każdym razem mam łezkę w oku, po prostu dajesz mi dużo do myślenia swoimi słowami i dzięki Tobie staram się patrzeć na świat z lepszych perspektyw,miło by było poznać Cię kiedyś, usiąść i porozmawiać:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    OdpowiedzUsuń