środa, 2 lipca 2014

nigdy nic nie wiadomo



Kiedyś przychodziły takie dni i rozmyślałam co by było gdybym miała jednego rodzica, albo mieszkała w maleńkim domu z 10'orgiem rodzeństwa a pieniądze ledwo starczały na dom i jedzenie. Co by było gdybym nagle straciła wzrok, albo w wypadku samochodowym utraciła nogę? Co by było gdyby mi nagle wszystko co teraz mam- odebrano.

Też się zastanawiacie nad takim 'innym' scenariuszem życia?

Jesteśmy kowalem swojego losu, Nasi rodzice z pewnością dali nam wszystko co tylko mogli aby lepiej się nam żyło. Nie możemy mieć do nich żalu, że nie niekiedy odmawiali nam zakupu jakiejś nowej rzeczy lub zamiast wyjechać na wakacje szliśmy pomagać w gospodarce lub mamie w ogródku. Takie poszanowanie przychodzi z wiekiem czasu. Sama czasem złościłam się, że nie mogłam mieć tego co chciałam. Nie rozumiałam wartości pieniądza. Moi rodzice ciężko pracowali zza granicą. Był czas, że jednego z nich nie widziałam miesiąc lub więcej. Ale gdy przyjeżdżali, to zawsze coś mieli w zanadrzu dla każdego z mojego rodzeństwa. Czy to słodycze, czy jakaś zabawka... A radość była niepojęta!

Gdy dorosłam to czasem tak w sercu kuło: kurcze chciałabym mieć to, ale moi rodzice nie chcą mi kupić. Zrozumiałam swoje egoistyczne podejście dopiero w momencie, gdy z firmy mojego Taty powoli zaczęli zwalniać ludzi. Groziło to też mojemu. Byłam wtedy przerażona. Na samą myśl o tamtych dniach napływają mi łzy do oczu. Moja Mama nie pracuje, tylko Tata nas utrzymuje. I ten strach z każdym dniem się powiększał. Pamiętam słowa mojego brata który w tym czasie przebywał zza granicą: "Nie martw się Jula, co by się nie stało to sobie wszyscy poradzimy". Byłam rozwalona na tysiąc kawałków. Na moją rodzinę został postawiony duży pytajnik: "Co dalej?". Nie mogłam jeść, nie mogłam spać. Obsesyjnie cały czas myślałam o tym co będzie i jak wszystko się potoczy. Pytanie brzmiało: czy po prostu moja rodzina sobie poradzi... Ale pozbierałam się i postanowiłam - cokolwiek by się wydarzyło, nie będzie to miało wpływu na relacje z rodzicami i jakoś sobie poradzimy! Finalnie mój Tata pozostał w pracy, aczkolwiek pas musieliśmy ścisnąć. Była to przeogromna ulga, a radość nie odstępowała mnie na krok. Poczułam bezpieczeństwo, które zabrano mi na okres kilku tygodni. Postanowiłam że zacznę zarabiać na własną rękę. Zdałam sobie sprawię zaistniałej sytuacji i po prostu nie chciałam prosić rodziców o pieniądze na moje wydatki.

A co ze zdrowiem? Nigdy o to nie dbałam... Co prawda w szkole byłam sportowcem, nawet nie chwaląc się otrzymałam Stypendium Sportowe (chyba jedyne wyróżnienie jakie w życiu szkolnym mnie spotkało) ale po za tym, jadłam co popadłam. Nawet raz doprowadziłam się do takiego stanu, że byłam toczącym się pulpetem. Świadomość (i szczęście) posiadania zdrowego ciała i umysłu dotarło do mnie dopiero wtedy, gdy córka mojej siostry bardzo ciężko zachorowała. Zaatakował ją wirus który wywołał zapalenie mózgu, spowodował utratę słuchu, wzroku i zdolności poruszania się. W skrócie jej mózg został w większości trwale uszkodzony- martwy. Dopiero w tedy otwarłam oczy na to nieszczęście które dotyka ludzi. Wcześniej miałam zamknięte a raczej starałam się to wszystko w okół mnie ignorować. Niektórzy ludzie to  można powiedzieć mają wstręt do osób dotkniętych chorobą. Najczęściej takie rodziny bardzo skromnie żyją, czasem się zastanawiałam czy ich stan zdrowia nie jest wynikiem tego w jakich warunkach żyją? Zdałam sobie sprawę dopiero wtedy, gdy w mojej rodzinie to się przydarzyło. Utrzymanie takiego dziecka jest kilka razy droższe od utrzymania zdrowego. To nie jest kilka tysięcy... to są dużo większe sumy- od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych rocznie! Asia zmieniła każdego w mojej rodzinie, bez wyjątku. Przede wszystkim nauczyła nas dwa razy mocniej kochać drugą osobę., oraz uśmiechać się, nawet wtedy gdy jest naprawdę bardzo źle.

Człowiek musi od życia nieźle dostać po dupie aby zaczął doceniać to co ma. Powinniśmy cieszyć się z tego co los przyniósł i jakich nas rodzice wychowali. Zastanowić się nad tym- że inni mają dużo gorzej w życiu. Niektórzy mają dylemat co kupić: czy chleb czy wodę. A my się zastanawiamy czy kupić setną parę szpilek czy kolejny markowy perfum...

Czytając wasze listy lub maile często natrafiam na słowa: Julia pisząc o swoim życiu czasem mam wrażenie jakbyś to mnie opisywała.

Bardzo dużo piszę o sobie na blogu- bo jestem jedną z Was. Podobne historie wiele ludzi przeżyło. KAŻDY potyka się o swoje problemy, KAŻDY jest raniony przez drugą osobę. Nie jestem żadnym wyjątkiem... Ale przede wszystkim trzeba umieć radzić sobie z tym wszystkim. Nie wolno opuścić rąk i mówić: Nie dam rady... Ja zacisnęłam zęby i pomimo łez które niejeden raz spłynęły mi po polikach- próbowałam iść cały czas pod górkę. I każdy z Was powinien obrać również tą drogę. Życie jest niepewne i czasem może się okazać bardzo krótkie. Więc doceńmy to co mamy i dawajmy z siebie dwa razy więcej.

Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy - okaż mu ją i nie oczekuj że Ci zawsze podziękuje. Wdzięczność przychodzi z czasem...


DZIĘKUJĘ ZA CUDOWNE ŻYCZENIA URODZINOWE!





10 komentarzy:

  1. 100% prawdy. Świetny post.
    Trzymaj się.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę, siedzę sobie troszkę smutna, czekam na wiadomość, a tu patrzę, post od Julki! i to jaki. piękny, jak wszystkie, dający do myślenia. a to zdjęcie na końcu - zrobiło mi wieczór! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jula jesteś najlepsza! ♥ Zawsze, gdy mam doła czytam Twojego bloga, bo zawsze daje mi on kopa do działania, zawsze gdy mam ochotę się poddać, Twoje słowa dają mi siłę i umacniają w przekonaniu, że należy walczyć o swoje marzenia i nigdy nie wolno się poddawać! :) Jesteś dla mnie autorytetem i bardzo chciałabym Cię kiedyś poznać! :) Dziękuję za to, że jesteś! ♥ :* Pozdrowienia i buziaki z Nowego Sącza! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkam koło Nowego Sącz Pozdrawiam !

      Usuń
    2. Huhu Nowy Sącz Cię kocha Julis! ♥ ♥ ♥ ;**
      Najlepsza jesteś! ;*

      Usuń
  4. Po prostu się popłakałam;( jesteś super dziewczyną która uświadomiła czytelnikom i również mnie że trzeba doceniać to co się ma ... dało mnie to takiego kopa w du** że ci DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA.!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. WAARIATKA <3 Wplywasz na psychike kazdego z nas, a to za sprawa tego ze kazdy z nas ma takie problemy tylko nikt nie umie ubrac tego tak w slowa jak Ty. Dziekuje. Kiedy tylko mam okazje czytac Twój blog, cos w srodku sciska mnie tak mocno, gula podchodzi do gardla a oczy mam jak swiece. Dziekuje. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mam podobną sytuację z pracą mojego taty, tylko że on sam chce odejść i sprawa nie jest rozwiązana na początku też byłam przerażona i obawiałam się o to że zamiast na studia będę musiała iść do pracy. Obecnie jakoś przywykłam do tej niepewności, zobaczymy co będzie dalej :)
    Podziwiam Cię za tą pozytywną energię i za to że umiesz pokonywać swoje słabości, ogólnie to za wszystko Cię podziwiam =) jesteś wielka!
    i świetny pomysł z obrazkami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny wpis maluszku :)

    OdpowiedzUsuń